Pierwszy i podstawowy grzech to – niekonsekwencja. Szybko się zapalamy i równie szybko porzucamy nasz zamysł. Co jeszcze powoduje, że zamiast płaskiego brzucha i smukłych ud mamy oponki i sporą nadwagę? Gdzie popełniamy błąd? Oto lista fitnessowych grzechów.
Grzech pierwszy
Ćwiczymy samotnie – tymczasem kobiety potrzebują towarzystwa, ciągłego wsparcia, by utwierdzać się w swoim wyborze. Podczas ćwiczenia dobrze jest spotkać się z koleżankami i poplotkować. Siłownia to również namiastka kawiarni.
Grzech drugi
Wspomniana wyżej niekonsekwencja, słomiany zapał. Dlatego warto zrobić sobie plan treningów i odhaczać kolejne dni i… stracone kilogramy.
Grzech trzeci
Ćwiczenie wieczorami. Kalorie najlepiej spala się rano, wieczorem spalamy zjedzone posiłki, rano tkankę tłuszczową.
Grzech czwarty
Zrywy – ćwiczymy tydzień a potem…miesiąc przerwy. W treningu liczy się systematyczność, można ćwiczyć krótko, byle systematycznie. Pamiętajmy jednak, że krótko tzn. 40 minut, gdyż proces spalania tkanki tłuszczowej uruchamia się dopiero po 20 minutach treningu.
Grzech piąty
Brak rozgrzewki. Ten grzech jest przyczyną wielu kontuzji. Rozgrzewka trwać powinna minimum 15 minut.
Grzech szósty
Ćwiczenie z pełnym żołądkiem i odwodnienie. Ostatni posiłek należy zjeść minimum dwie godziny przed treningiem. W czasie treningu należy pić wodę lub izotoniki.